Geoblog.pl    pablas    Podróże    Bajkał 2005 (w budowie)    Tonące miasto
Zwiń mapę
2005
29
lip

Tonące miasto

 
Rosja
Rosja, Irkutsk
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 5868 km
 
Gdy wyszliśmy z dworca, musieliśmy przestawić zegarki o 6 godzin do przodu. Cała kolej w Rosji kursuje według czasu moskiewskiego, więc poza stolicą godzina przyjazdu niekoniecznie musi odpowiadać porze dnia. Do Irkucka pociąg „o szóstej rano” przyjeżdża w południe. Może to stąd biorą się legendy o dużych opóźnieniach pociągów transsyberyjskich. Nasz w każdym razie miał opóźnienie 5 minut, nie najgorzej jak na trasę ponad 5 tys. km.

Podjechaliśmy za rubla tramwajem do centrum i rozłożyliśmy się w parku nad Angarą. Musieliśmy poczekać, aż dogoni nas nasza zguba. Żeby jakoś zagospodarować czas, podzieliliśmy się na grupki. Jedni zostali przy bagażach, reszta rozbiegła się po mieście. Czasu mieliśmy dużo, choć nie udało nam się ustalić o której dokładnie ma przyjechać pociąg Kosmosem na pokładzie. W grę wchodziło 6, 12 lub 24 godziny po naszym przyjeździe.

Spacer po Irkucku był swego rodzaju wyzwaniem dla świeżego przybysza z Europy. Po zakurzonych ulicach z zawrotną prędkością pędziły japońskie samochody (z kierownicą po prawej stronie), a ulubioną rozrywką kierowców było najwyraźniej płoszenie pieszych na pasach. Na szczęście znalazło się parę przejść ze światłami.

Samo centrum nie zrobiło na mnie specjalnego wrażenia. Odrapane kamienice i stojący wśród kwiecistych klombów pomnik Lenina przypominały polski schyłek socjalizmu. Największa chluba Irkucka – drewniane domy – sprawiały przygnębiające wrażenie. Praktycznie wszystkie wyglądały jakby nikt ich nie remontował od czasów carskich. Wiele z nich chyba było niezamieszkanych. Można było tylko przyglądać się obłażącym z farby drewnianym zdobieniom i zastanawiać, kiedy ostatecznie utoną w rozmokniętym gruncie.

Kosmos dojechał późnym popołudniem. Jego nowa koszulka oraz reklamówka pełna jedzenia i ubrań były dowodem na to, że nawet zagubiony podróżnik nie znający rosyjskiego w transsibie nie zginie. Na słuchaniu jego relacji z podróży upłynęła nam większa część nocy.

Co ciekawe, mimo iż siedzieliśmy na parkowym trawniku otoczeni plecakami, nikt nie przyszedł spytać co się dzieje. Jedynie nad ranem, gdy spaliśmy w śpiworach pod żywopłotem, jakiś zapijaczony gość wykrzyknął „Amerikańce!”. I poszedł.
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (3)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (0)
DODAJ KOMENTARZ
 
pablas
Paweł Błaszak
zwiedził 7% świata (14 państw)
Zasoby: 120 wpisów120 25 komentarzy25 158 zdjęć158 0 plików multimedialnych0