Geoblog.pl    pablas    Podróże    Szlakiem jedwabiu i herbaty ku miastu białych nocy (w budowie)    I to maja byc Chiny?
Zwiń mapę
2009
16
cze

I to maja byc Chiny?

 
Chiny
Chiny, Kashgar
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 7259 km
 
1 USD - 6,75 RMB

Z pozoru wszystko bylo na swoim miejscu. Bylismy w duzym, nowoczesnym miescie pelnym motorowerow, skuterow i trabiacych samochodow. Wszedzie wokol nas widzielismy niezrozumiale krzaczki-litery i slyszelismy dziwny jezyk. Jednym slowem bylismy w Chinach. Ale przy blizszej inspekcji cos tu nie pasowalo. Ludzie mieli toreckie rysy twarzy, napisy byly dwujezyczne (oprocz chinskich takze arabskie), a mowa przechodniow bardziej przypominala kirgijska niz chinska. Mona by rzec, ze Chiny byly w tle, prawie nieobecne. Dominowala kultura islamska, ktora zdazylismy dobrze poznac w Uzblekistanie i Kirgistanie. Bylismy w Ujgurskim Regionie Autonomicznym.
Podobienstwo Ujgurstanu do odwiedzonych przez nas wczesniej krajow pozwolilo nam latwiej sie tu odnalezc, ale z drugiej strony bylismy troche rozczarowani brakiem egzotyki. Chcac jej znalezc choc troche, skupilismy sie na roznicach. Przede wszystkim Ujgurzy wydali sie nam byc mniej goscinni. Nikt nie probowal zaczac z nami rozmowy, nikt nie zapraszal na herbate. Wszystko ograniczalo sie do kontakto wrzokowego, gdy przechodzacy ludzie zatrzymywali sie, by popatrzec, jak czytamy przewodnik albo gramy w kosci. Inna sprawa, ze proby rozmowy z nimi byly skazane na porazke, bo ani angielski, ani rosyjski nie sa tu znane. Nawet chinskim nie kazdy wlada poprawnie.
Generalnie jednak nie czulismy sie jak w innym kraju. Gdyby nie chinskie napisy, dziwne marki samochodow, zielona herbatka z jasminem w kanciastych butelkach i pomnik Mao na centralnym placu miasta, moglibysmy pomyslec, ze wciaz jestesmy w Osz lub Dzalalabadzie. Wciaz otaczaly nas meczety, kramy z szaszlykami i niewielkie knajpki serwyjace lagman i plov. Boczne uliczki codziennie zamienialy sie w targowiska, a w otwartych warsztatach moglismy podgladac prace rzemieslnikow. Szybko zaczelismy sie zastanawiac, jak dlugo przyjdzie nam czekac na prawdziwe Chiny.
Jak zwykle troche musialo potrwac, zanim przyzwyczailismy sie do nowej waluty. Z poczatku wszystko wydawalo nam sie smiesznie tanie: pollitrowa herbatka z jasminem za 3 juany, lagman za 5 juanow, a nawet luksusowy pokoj w hotelu za 30 juanow od osoby. I byloby takie, gdybysmy nadal uzywali kirgijskich somow zamiast banknotow z towarzyszem Mao. Szybka kalkulacja uswiadomola nam, ze przyjechalismy do kraju, gdzie poziom cen jest zblizony do polskiego. Nie byla to najlepsza wiadomosc dla naszych portfeli.
W Kaszgarze nie widzielismy zbyt wielu skosnookich Chinczykow. Mogloby sie wydawac, ze centralny rzad zapomnial o tym peryferyjnym miescie i Ujgurzy moga zyc tak, jak im sie podoba. Jednak gdy pisze ten tekst (prawie miesiac pozniej niz data wpisu), w miescie trwaja walki lokalnej ludnosci z chinskim wojskiem. Wedlug zachodnich agencji poszlo o zanizona liczbe zabitych w wypadku na kopalni, zas w chinskich mediach mowi sie o walce z muzulmanskim terroryzmem i ujgurskimi ekstremistami. To przypomina nam, ze przyjechalismy do kraju, w ktorym za oficjalna gladka fasada kryje sie mroczny labirynt problemow. Zapewne jeszcze nie raz sie z nim spotkamy.
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (6)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (0)
DODAJ KOMENTARZ
 
pablas
Paweł Błaszak
zwiedził 7% świata (14 państw)
Zasoby: 120 wpisów120 25 komentarzy25 158 zdjęć158 0 plików multimedialnych0